Perrie's POV
Obudziły mnie promyki słońca przedostające się przez moje okno do pokoju. Nie pamiętałam nic. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Wiedziałam że muszę wstać. Wygrzebałam się z łóżka i usiadłam na jego końcu. Warknęłam niezadowolona kiedy słońce oślepiło mnie. Jak najszybciej mogłam podbiegłam do okna i zasłoniłam rolety. Z powrotem wróciłam na łóżko i zamknęłam oczy. W pokoju rozległ się głośny dźwięk telefonu. Nie było to przyjemne dla mojej bolącej głowy. Skrzywiłam się szukając telefonu. Kate dzwoni. Odebrałam telefon i powoli i niechętnie przyłożyłam go do ucha.
-Halo...- Wymruczałam do słuchawki tak jak bym miała zaraz umrzeć albo nie spała przez 3 dni.
- Halo Pezz znowu na kacu.- Zachichotała.
- Taa a czego ty się po mnie spodziewałaś.- Przetarłam oczy i spojrzałam się w lustro stojące na przeciwko łóżka. Przestraszyłam się. Wczoraj byłam zbyt pijana żeby zmyć mój zazwyczaj mocny makijaż dzięki czemu teraz wyglądałam jak strach na wróble. Do tego dochodzą rozczochrane włosy i proszę postawcie mnie na polu mogę straszyć.
- W sumie to właśnie tego co zastałam. Do rzeczy chce się z tobą spotkać. Za ile będziesz ogarnięta?- Ton jej głosy zmienił się na bardziej poważny ale nadal była spokojna i nawet trochę rozbawiona.
- Daj mi dwie godzinki.- Rozłączyła się. To od niej nauczyłam się wszystkiego. Tego całego zła które teraz we mnie siedzi. Nie mogę winić o to mojego byłego chłopaka. On tylko zaproponował mi to co teraz robię. To ja się zgodziłam. A kim jest mój były? To Zayn... Byliśmy idealni, słodka kochająca się para. Do póki nie stwierdziłam ze nie potrafię już kochać. Nie wiem czy to była prawda bo faktycznie chyba coś jeszcze do niego czuje ale to już i tak nic nie znaczy. Zerwaliśmy i już koniec.
Wstałam i podeszłam do szafy by wybrać sobie ciuchy. Było stosunkowo ciepło więc zdecydowałam ze ubiorę się jak na lato przystało.
Gratulowałam sobie w duchu że udało mi się znaleźć jakieś w miarę ładne ciuchy w mojej praktycznie pustej szafie. Nie przypominałam sobie nawet kiedy ostatni raz robiłam pranie. Zanim poszłam do łazienki się przyszykować postanowiłam ulżyć swoim cierpieniom i połknąć tabletkę aspiryny. Szybko wróciłam na górę i weszłam do łazienki z powrotem. Zmyłam mój wczorajszy makijaż ,ubrałam się i uczesałam. Czas na nowy makijaż. On zawsze zajmuje mi najwięcej czasu. Niektórzy nazywają mnie tapeciarą ale ja uważam że po prostu o siebie dbam. Zaczęłam od nałożenia bazy. Następnie podkład i trochę różu. Pomalowałam sobie rzęsy i dokleiłam sztuczne a następnie zrobiłam dosyć duże kreski eyelinerem. Poprawiłam się w lustrze i wyszłam z pomieszczenia w którym się znajdowałam. Domyślałam się gdzie Kate chciała się spotkać. Jak zwykle na starych magazynach.
Zbiegłam po schodach i wpadłam do kuchni. Miałam jeszcze pół godziny do wyjścia. Nie byłam głodna ale chciało mi się pić. Wypiłam dosyć pokaźną ilość picia i wstałam. Skierowałam się do salonu i wzięłam swoją torebkę z siedzenia. Wrzuciłam do niej kolejną paczkę papierosów i zapalniczkę. Ubrałam buty i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Dwa razy sprawdziłam czy są dobrze zamknięte a kiedy się upewniłam zaczęłam kierować się w stronę mojego auta. Wsiadłam do środka kładąc torbę na siedzenie obok. Wyjechałam na ulice.
Dotarcie na miejsce zajęło mi około 15 minut. Zaparkowałam pod jednym z magazynów. Wysiadłam i zamknęłam auto. Powolnym krokiem kierowałam się w miejsce spotkania. Wyciągnęłam z torby papierosa i odpaliłam go. Zaciągnęłam się dymem a po chwili wypuściłam go. Patrzyłam przed siebie, dobrze znałam to miejsce. Nikt tu nie chodzi. Jest tu zawsze ciemno i ponuro nawet jeżeli pogoda jest wspaniała. W końcu dotarłam do odpowiedniego magazynu. Na drzwiach napisane były jakieś cyfry. Zapewne był to numer magazynu ale z powodu że nikt nie używał go przez długi czas napis wyblakł i nie dało go się odczytać. Oparłam się o metalową ścianę. Jeszcze raz wzięłam papierosa do buzi i spojrzałam do góry tym samym wypuszczając dym. Usłyszałam czyjeś kroki. Patrzyłam jednak przed siebie ponieważ wiedziałam że to Kate. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem i oparłam nogę o metal.
- Witaj.- Głęboki głos dziewczyny który innych wręcz hipnotyzował rozszedł się echem. Było zupełnie cicho tylko czasami słychać było kapanie wody z dachu budynków.
- Witaj Kate.- Odpowiedziałam tak samo głębokim głosem.
- Mam dla ciebie dobrą wiadomość.- Obie uśmiechałyśmy się we charakterystyczny wredny sposób. Może to głupi zabrzmieć ale gdy zaczynałam robić to co robie upodabniałam się do Katie. Teraz zachowuje się dokładnie tak jak ona.
Ona również oparła się o magazyn i patrzyła się przed siebie. Wyciągnęła papierosa i odpaliła go.
- Chcę żebyś teraz ty zarządzała tym gównem co ja. Wyjeżdżam do ameryki ponieważ tam też potrzebują takich jak ja czy ty.- Wyjaśniła zaciągając się dymem
- Będziesz pracować dla innego ganku?- Nasza rozmowa była pozbawiona jakichkolwiek emocji.
- Nie... Nie zapominaj że należymy do najprawdopodobniej największego ganku jaki kiedykolwiek istniał. Ty i reszta jesteście tylko małą jego cząstką.- Zmieniła pozycje i rozejrzała się po otoczeniu.
- No tak.- Odpowiedziałam sucho.- To wszystko?- Spojrzałam w prawo na drogę którą tu przyszłam.
-Nie. Zanim wyjadę mam dla ciebie ostatnie zadanie. Zabijesz go.- Mówiąc to wyciągnęła z swojej torby jakieś papiery i pokazała mi je. Było tam kilka zdjęć jakiś opis... to co zawsze. Gdy przyjrzałam się zdjęciom oczy rozszerzyły mi się a serce zadygotała. Zdjęcia przedstawiały naprawdę seksownego chłopaka. Aż żal go zabić. No cóż trudno. Zaśmiałam się krótko i bezgłośnie.
- Jak na razie nikomu nie udało się go dorwać. Ma u nas dług oraz chyba daje wskazówki policji tak że jeden niewłaściwy ruch a po nas.- Wytłumaczyła. Nie spojrzałam się na nią jeszcze ani razu.- Wchodzisz w to?- Spojrzała się na mnie ale ja nie miałam zamiaru spuścić wzroku z magazynu na przeciwko.
- Hahaha.- Zaśmiałam się ale nie był to miły i przyjazny śmiech. Był to raczej śmiech w geście zażenowania.
- No jasne.- Odpowiedziałam odpychając się od ściany i kierując się z powrotem do pojazdu. Nadal powoli. Nigdzie mi się nie spieszyło.
-Nikomu o tym nie gadaj potem i tak się domyślą.- Kate podniosła głos tak bym ja mogłam to usłyszeć. Nie odpowiadałam jej już tylko pomachałam ręką od tyłu tak by mogła określić czy ją usłyszałam.
***
Odkluczyłam drzwi wejściowe do mojego domu i weszłam do środka. zdjęłam buty i skierowałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i wyjęłam akta związane z facetem którego miałam zabić. Jeżeli go nie zabije nie dostane tego czego chce a jeśli zabije będę miała wyrzuty do końca życia. Perrie i co ty teraz kurwa zrobisz. nie obchodzi mnie to muszę go zabić. Przyglądałam się uważnie zdjęciom. na jednym szedł z jakąś dziewczyną za rękę. Na samą myśl że mogą być razem zagotowało się we mnie. Słodka lalunia. Takich nie lubię. Typowa idealna dziewczyna. Mała bezbronna i takie rzeczy. Denerwują mnie takie osoby. Zastanawiałam się czy zaraz po tym jak zabiję go nie zabić jej. Tak tak to będzie podwójna zabawa.
- Louis Tomlinson.- Przeczytałam na głos.
Odłożyłam kartki na bok i zajrzałam do torebki. Była w niej kosmetyczka papierosy i zapalniczka. Jak na taką dużą torbę nosze w niej dość mało.
Podeszłam do szuflady w komodzie i otworzyłam ją. Było tam wszystko czego zwykle potrzebowałam. Pistolety, noże, towar i oczywiście mój "magiczny proszek". Jeżeli chodzi o narkotyki, nie sprzedaje ich. te są tylko i wyłącznie do moje użytku. A no tak nie wiesz co to "magiczny proszek". Wsypuję go osobą do picia a gdy wypiją śpią przez dwa dni. Składu nie mogę nikomu zdradzić. Wyjęłam pistolet i już miałam zamknąć szufladę kiedy w mojej głowie narodził się plan. Wzięłam mały woreczek proszku i zamknęłam szufladę zamykając ją na klucz. Wrzuciłam broń i moją sekretna broń do torby. Uśmiechnęłam się i zasunęłam zamek torebki. Poczułam wibracje w kieszeni oznaczające nowa wiadomość.
Od Kate:
" Ofiara będzie dzisiaj w klubie Black Fox..."
Uśmiechnęłam się na tą wiadomość. No Pezz dzisiaj wieczorem wychodzisz.
*********************************************************************************
Witajciee ;D
Przepraszam ze musieliście tak długo czekać ale sami wiecie szkoła...
Postaram się napisać nowy jak najszybciej!!!
Zbiegłam po schodach i wpadłam do kuchni. Miałam jeszcze pół godziny do wyjścia. Nie byłam głodna ale chciało mi się pić. Wypiłam dosyć pokaźną ilość picia i wstałam. Skierowałam się do salonu i wzięłam swoją torebkę z siedzenia. Wrzuciłam do niej kolejną paczkę papierosów i zapalniczkę. Ubrałam buty i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Dwa razy sprawdziłam czy są dobrze zamknięte a kiedy się upewniłam zaczęłam kierować się w stronę mojego auta. Wsiadłam do środka kładąc torbę na siedzenie obok. Wyjechałam na ulice.
Dotarcie na miejsce zajęło mi około 15 minut. Zaparkowałam pod jednym z magazynów. Wysiadłam i zamknęłam auto. Powolnym krokiem kierowałam się w miejsce spotkania. Wyciągnęłam z torby papierosa i odpaliłam go. Zaciągnęłam się dymem a po chwili wypuściłam go. Patrzyłam przed siebie, dobrze znałam to miejsce. Nikt tu nie chodzi. Jest tu zawsze ciemno i ponuro nawet jeżeli pogoda jest wspaniała. W końcu dotarłam do odpowiedniego magazynu. Na drzwiach napisane były jakieś cyfry. Zapewne był to numer magazynu ale z powodu że nikt nie używał go przez długi czas napis wyblakł i nie dało go się odczytać. Oparłam się o metalową ścianę. Jeszcze raz wzięłam papierosa do buzi i spojrzałam do góry tym samym wypuszczając dym. Usłyszałam czyjeś kroki. Patrzyłam jednak przed siebie ponieważ wiedziałam że to Kate. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem i oparłam nogę o metal.
- Witaj.- Głęboki głos dziewczyny który innych wręcz hipnotyzował rozszedł się echem. Było zupełnie cicho tylko czasami słychać było kapanie wody z dachu budynków.
- Witaj Kate.- Odpowiedziałam tak samo głębokim głosem.
- Mam dla ciebie dobrą wiadomość.- Obie uśmiechałyśmy się we charakterystyczny wredny sposób. Może to głupi zabrzmieć ale gdy zaczynałam robić to co robie upodabniałam się do Katie. Teraz zachowuje się dokładnie tak jak ona.
Ona również oparła się o magazyn i patrzyła się przed siebie. Wyciągnęła papierosa i odpaliła go.
- Chcę żebyś teraz ty zarządzała tym gównem co ja. Wyjeżdżam do ameryki ponieważ tam też potrzebują takich jak ja czy ty.- Wyjaśniła zaciągając się dymem
- Będziesz pracować dla innego ganku?- Nasza rozmowa była pozbawiona jakichkolwiek emocji.
- Nie... Nie zapominaj że należymy do najprawdopodobniej największego ganku jaki kiedykolwiek istniał. Ty i reszta jesteście tylko małą jego cząstką.- Zmieniła pozycje i rozejrzała się po otoczeniu.
- No tak.- Odpowiedziałam sucho.- To wszystko?- Spojrzałam w prawo na drogę którą tu przyszłam.
-Nie. Zanim wyjadę mam dla ciebie ostatnie zadanie. Zabijesz go.- Mówiąc to wyciągnęła z swojej torby jakieś papiery i pokazała mi je. Było tam kilka zdjęć jakiś opis... to co zawsze. Gdy przyjrzałam się zdjęciom oczy rozszerzyły mi się a serce zadygotała. Zdjęcia przedstawiały naprawdę seksownego chłopaka. Aż żal go zabić. No cóż trudno. Zaśmiałam się krótko i bezgłośnie.
- Jak na razie nikomu nie udało się go dorwać. Ma u nas dług oraz chyba daje wskazówki policji tak że jeden niewłaściwy ruch a po nas.- Wytłumaczyła. Nie spojrzałam się na nią jeszcze ani razu.- Wchodzisz w to?- Spojrzała się na mnie ale ja nie miałam zamiaru spuścić wzroku z magazynu na przeciwko.
- Hahaha.- Zaśmiałam się ale nie był to miły i przyjazny śmiech. Był to raczej śmiech w geście zażenowania.
- No jasne.- Odpowiedziałam odpychając się od ściany i kierując się z powrotem do pojazdu. Nadal powoli. Nigdzie mi się nie spieszyło.
-Nikomu o tym nie gadaj potem i tak się domyślą.- Kate podniosła głos tak bym ja mogłam to usłyszeć. Nie odpowiadałam jej już tylko pomachałam ręką od tyłu tak by mogła określić czy ją usłyszałam.
***
Odkluczyłam drzwi wejściowe do mojego domu i weszłam do środka. zdjęłam buty i skierowałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i wyjęłam akta związane z facetem którego miałam zabić. Jeżeli go nie zabije nie dostane tego czego chce a jeśli zabije będę miała wyrzuty do końca życia. Perrie i co ty teraz kurwa zrobisz. nie obchodzi mnie to muszę go zabić. Przyglądałam się uważnie zdjęciom. na jednym szedł z jakąś dziewczyną za rękę. Na samą myśl że mogą być razem zagotowało się we mnie. Słodka lalunia. Takich nie lubię. Typowa idealna dziewczyna. Mała bezbronna i takie rzeczy. Denerwują mnie takie osoby. Zastanawiałam się czy zaraz po tym jak zabiję go nie zabić jej. Tak tak to będzie podwójna zabawa.
- Louis Tomlinson.- Przeczytałam na głos.
Odłożyłam kartki na bok i zajrzałam do torebki. Była w niej kosmetyczka papierosy i zapalniczka. Jak na taką dużą torbę nosze w niej dość mało.
Podeszłam do szuflady w komodzie i otworzyłam ją. Było tam wszystko czego zwykle potrzebowałam. Pistolety, noże, towar i oczywiście mój "magiczny proszek". Jeżeli chodzi o narkotyki, nie sprzedaje ich. te są tylko i wyłącznie do moje użytku. A no tak nie wiesz co to "magiczny proszek". Wsypuję go osobą do picia a gdy wypiją śpią przez dwa dni. Składu nie mogę nikomu zdradzić. Wyjęłam pistolet i już miałam zamknąć szufladę kiedy w mojej głowie narodził się plan. Wzięłam mały woreczek proszku i zamknęłam szufladę zamykając ją na klucz. Wrzuciłam broń i moją sekretna broń do torby. Uśmiechnęłam się i zasunęłam zamek torebki. Poczułam wibracje w kieszeni oznaczające nowa wiadomość.
Od Kate:
" Ofiara będzie dzisiaj w klubie Black Fox..."
Uśmiechnęłam się na tą wiadomość. No Pezz dzisiaj wieczorem wychodzisz.
*********************************************************************************
Witajciee ;D
Przepraszam ze musieliście tak długo czekać ale sami wiecie szkoła...
Postaram się napisać nowy jak najszybciej!!!